I w koncu sie skonczyl dzien slodycza. Nie przepadam za tym amerykanskim swietem, ale skoro jest, to juz niech bedzie. Odkad przyjezdza do mnie kolezanka z dziecmi, zupelnie Halloween przestalo mi przeszkadzac. Spedzilysmy ponad 3 godziny na zewnatrz, chodzac od drzwi do drzwi. Dzieci mialy radoche, a my mile towarzystwo. A po sobotniej zawierusze, to i piekny wieczor mialysmy.
|
Najwazniejsza rzecza dla naszych dzieci nie byly slodycze, ale stukanie do kazdych drzwi na osiedlu. |
Nasze dzieci nie sa wielkimi milosniczkami cukierkow, wiec problemow z nadmiarem ich jedzenia nie bylo. Przeciwnie, same pomagaly nam porozdzielac je na rozne kupki, co zostaje, co idzie do innych. W sumie w domu zostala niewielka ilosc czekoladowych cukierkow, ktorych milosnikiem jest moj maz i on zapewne pochlonie je wszystkie w bardzo krotkim czasie.
|
To tylko niewielka czesc uzbieranych cukierkow przez nasze dzieci. |
No comments:
Post a Comment