Tuesday, November 23, 2010

TECHNICZNA TRAGEDIA

Na poczatku tego roku dostalam od meza zewnetrzna pamiec. Bylam bardzo szczesliwa, bo dzieki temu mialam wieksze mozliwosci manewrowania po folderach. Obiecywalam sobie, ze poukladam wszystko tak jak trzeba i zapisze je na cd, no i..? Jakos do tej pory nie mialam na to czasu, az pewnego razu nie moglam otworzyc zadnego folderu. Nie macie pojecia jak mnie wscieklosc ogarnela. Dwa lata mojej pracy poszly na marne. Byly na tym dysku zdjecia moich dzieci, tysiace wzorow, muzyka i e-booki. Zglosilam sie do serwisu i tam za odzyskaie danych zazadali do $1400. To troche przesada.
Poprosilam znajomego, aby sprobowal chociaz odzyskac zdjecia. (zdawalam sobie sprawe, ze to zabiera mase czasu). W miedzyczasie dostalam kolejna pamiec, aby miec backup.
Adam odzyskal wiekszosc zdjec i przetestowal moje "nowe cudo". I co? Nowe cudo jet rowniez do niczego. Test wykazal wiele zniszczonych sekcji.
I jak tu sie nie wsciec na technike?
Odzyskalam zdjecia, co jest najwazniejsze, stracilam tysiace wzorkow? Trudno! mam nadzieje, ze przy waszej pomocy, po jakims czasie moja kolekcja rowniez bedzie piekna jak poprzednio.

Monday, November 22, 2010

SEZON CHOINKOWY

Przyszlo mi rozpoczac kolejny sezon choinkowych czekoladek.
W ostatnia srode mielismy w pracy impreze swiateczna. Co prawda do swiat jeszcze troche czasu zostalo, ale poniewaz nie kazdy obchodzi Boze Narodzenia, moj szef wymyslil sobie impreze z okazji Swieta Dziekczynienia. I w tym roku wypadlo na to, ze impreza bedzie tydzien przed "Indykowym Czwartkiem".
Moim prezentem swiatecznym dla kazdego (dobrze, ze jest nas niewielu) na wydziale jest choinka z czekolady. Poniewaz daleko do Gwiazdki, w tym roku zrobilam sniegowe choinki.
 Musialam zrobic 12
i mam jeszcze do zrobienia okolo ....20? Bedzie jakos tak. Ach zapomnialam, ze mam do zrobienia pare tuzinow lizakow............
Kazda choinka to prawie 1 funt czekolady (okolo pol kilo) a z lizakami to roznie bywa. Jednym slowem w moim domu przed swietami musi byc okolo 20 kg czekolady. I jak tu isz na diete?

Tuesday, November 9, 2010

ANIOLEK I SAL

 Przez czysty przypadek zaszlam dzisiaj do sklepu. ktorego istnieniu nawet nie slyszalam i znalazlam takiego cudownego aniolka. Ku memu zaskoczeniu jego cena nie byla wysoka, a wrecz przeciwnie uwazam, ze nawet za niska. Swoje Tildy szylam bardzoooooooooo dlugo, a tutaj prosze.
Nie moglam go nie zakupic. Na razie mieszka w kuchni na szafce kuchennej, ale moze znajde dla niego odpowiednie miejsce.
A tutaj male przyblizenie. Niestety sa to zdjecia robione poznym wieczorem, wiec swiatlo rowniez jest nie najlepsze, ale kolorki sie nie zbyt zmienily.
 Moj francuski SAL juz prawie wyszyty. Pozostalo mi jeszcze jedno okienko do skonczenia. Prawdopodobnie w tej niedzieli Lili wysle nam ostatni schemacik.
 Moje choinki rowniez sie produkuja. Produkcja sie troche spowolnila, gdyz nie mialam zbyt duzo czasu. Nadrobie.
Te choineczke "zmalpilam" od Tereni. Dzieki ci dobra kobieto.
Nie za bardzo podoba mi sie ksztalt tej choineczki, ale moze bedzie wygladala inaczej, jak ja zszyje.

Monday, November 8, 2010

ZARZUCE WAS CZAPKAMI

Chyba raczej powinno byc "przykryje" nie zarzuce. Ale trudno tytul zostaje taki jaki jest.
Jak juz zapewne wiecie, pisalam o tym wiele razy, naleze do grupy charytatywnej stworzonej przez Klub Katolicki w college, w ktorym pracuje. Do klubu nalezy na stale 10 kobiet. Spotykamy sie raz w tygodniu w czasie lunchu i robimy na szydelku i drutach rozne rzeczy. Co semestr jest inny projekt. Byly czapeczki dla wczesniakow, czapki dla chorych na raka, czapki dla zolnierzy w Iraku, szaliki na olimpiade niesprawnych, chusty do domu starcow i narzuty dla ludzi na wozkach inwalidzkich. W tym semestrze czesc kobiet dalej dzierga narzuty, czesc robi czapki dla bezdomnych. Wybralam to drugie, bo mozna sie przy robieniu czapek swietnie bawic, ale tez uprzatnelam swoje wloczkowe resztki.
A to efekt moich lunch-ow od wrzesnia do polowy listopada.







Musialam sie pozbyc wiekszej wloczki, ktora na czapke, wedlug mnie, sie zupelnie nie nadawala.Wyszly dwa szale. Mam nadzieje, ze komus sie przyda.
Od polowy pazdziernika, rozpoczelysmy rowniez inny projekt zorganizowany przez Warm up America i firma Land's End. Dostalysmy welne i mamy za zadanie wydziergac 51 prostokatow, ktore maja byc przeslane i zszyte. Z tych zszytych prostokatow maja powstac koce dla potrzebujacych. Jeat to akcja organizowana po raz drugi i prawdopodobnie odniosla sukces. Kazda z nas powinna wydziergac 12 prostokatow. 
A to moja dwunastka:
Teraz moge juz pomyslec o czapce i ocieplaczach dla moich coreczek.

Wednesday, November 3, 2010

FRYWOLITKI CZAS ZACZAC

Wieki temu zamierzalam sie nauczyc frywolitki i jakos mi sie nie udalo. Wlasciwie, to nauczylam sie sama frywolitki na igle, ale mi chodzila frywolitka czolenkowa. Ciagle marzylam, ze sie jeszcze naucze i na marzeniach wlasciwie pozostalo. Az do pewnego, milego dnia. Usiadlam przed komputerem i tak dlugo probowalam, az mi cos wyszlo. Poczatkow nie bede pokazywac, bo nie ma co. Zreszta sama nie wiem czy ich juz nie wyrzucilam.
Dla praktyki w tzw. miedzycasie, frywolitkuje kwiatki. Rozne kwiatki, jakie przyjda mi do glowy. Troche sie ich nazbieralo i pare nowych lezy w szufladzie. Co z nimi teraz zrobie? Moze wykorzystam je do ozdobienia czarnej torebki. Ale na razie bede w "wolnym" czasie je produkowac/
Pare przyblizen........



 A to miala byc renulkowa gwiazdeczka, ale zapomnialam o niej/

FILCOWANA TORBA

Dawno, dawno, dawno temu......Zaczyna sie bajka, ale daleko tu do bajki. No coz, dawno temu, bo ponad rokiem zachcialo mi sie pieknej, filcowanej torby. Nie macie pojecia jak ja sie cieszylam, gdy znalazlam opis torby, ktora przypadla mi do serca od pierwszego na nia spojrzenia. Dostalam od znajomej welne i zaczelam dziergac. Zamiast sproc robotke w polowie, gdy wydawalo mi sie, ze jest za duza, ja dalej ciagnelam. Pomyslalam, ze moze sie zmnieszy po praniu we wrzatku.                                     

             

Tak wygladala na poczatku zeszlego roku:
Brakuje tutaj jeszcze zakonczenia i 6-ciu paskow. Jakos nie moglam do nich sie rowniez zabrac, ale po wielu dlugich miesiacach pojawily sie paski. A potem dorastalam do filcowania......
Powiem wam szczerze, ze ta torba mnie troche przerazila. Wyszedl mi wor na ziemniaki.

Akurat na tym zdjeciu nie widac ogromu torby,ale jak porownacie do kafelkow, a kazdy ma 12 inczow (okolo 30 cm). To co mala mi wyszla? Dla porownania polozylam najzwyklejsza, standardowa plyte CD.
Po sfilcowaniu troche sie skorczyla, ale nie na tyle aby mi sie podobala. Nadal jest ogromna.
Te nitki i gumki, to tylko tymczasowa ozdoba.
 Dlugo sie zastanawialam co z tym fantem zrobic. Mialam juz wyrzucic, ale zanioslam ja kolezankom ze swojego kolka robotkowego. Mialam nadzieje, ze pekna ze smiechu, a tu jedna wpadla na "swietny pomysl", ze ten moj wor skonczy i sprzeda na jednym z jarmarkow. Powodzenia!
Zostalo mi troche welny i zanim sfilcowalam moj wor, zrobilam torebke dla Kasi. Oczywiscie ZNACZNIE mniejsza.

 A tutaj z CD dla porownania
 Po filcowaniu, wyglada calkiem, calkiem......Musze tylko dokupic uchwyty. Raczke juz mam. Jest to dlugi pasek skorzany.