Wednesday, November 30, 2011

SWIATECZNE SAL-e

Ja dzisiaj tak szybciutko. Wlasnie dzisiaj mija termin skonczenia kolejnej czesci "Noel". Udalo mi sie na ostatnia chwile. 
I jeszcze moj mini obrazek. 
A teraz wracam do pracy...........

Saturday, November 26, 2011

BLACK FRIDAY

Jak co roku, nastepnego dnia po Thanksgiving w Stanach mamy tzw. Black Friday (czarny piatek). Innymi slowy szalenstwo obnizkowe. Slepy byly otwierane bardzo wczesnie rano, albo tuz po polnocy. Tak bylo do poprzedniego roku. A w tym roku, po raz pierwszy Black Friday zaczyna sie juz po swiatecznym obiedzie czyli dla niektorych juz o 21-szej.
Od siedmiu lat co roku wraz z kolezanka pracujemy w Thanksgiving dorabiajac sobie. Jak dlugo tak bedzie? Prawdopodobnie do momentu, az ktores z naszych dzieci nie zazyczy sobie swiatecznego, indyczego obiadu. Ale nie o tym mialam napisac.
Stwierdzilysmy z kolezanka, ze skoro konczymy prace okolo 21-szej, moze podjechalybysmy do sklepu z zabawkami i polazily sobie po nim. A moze akurat uda nam sie znalezc cos ciekawego i taniego dla naszych dziewczynek? Bedzie troche wiecej ludzi niz zazwyczaj, jakos to przezyjemy.
Nie uwierzycie, co zobaczylysmy podjezdzajac pod sklep. Na zewnatrz sklepu, kolejka potrojna i poczworrna na 300m, a moze i wiecej. Zapytalysmy sie panow policjantow, ktorzy pilnowali drzwi i wpuszczali do srodka 20-30 ludzi na raz, o co w tym wszystkim chodzi i jak dlugo trzeba stac w kolejce. Po krotkich wyjasnieniach, wrocilysmy do samochodu. O malo co nie peknelysmy ze smiechu. Stwierdzilysmy, ze zamiast wracac do domu wskoczymy na malego drinka, a po jakiejs godzince sprawdzimy co sie zmienilo. Ale zanim dojechalysmy do baru, kolejka nas rozbawila jeszcze bardziej. Ona nie konczyla sie na koncu budynku, tylko zawijala sie jeszcze tyle samo metrow za rogiem. Pekalysmy ze smiechu. Po godzinie, a i owszem sie zmniejszyla, ale nadal byla 300-to metrowa.
Sami powiedzcie, czyz warto tak sie "poswiecac" dla dzieci? Ja pamietam czasy, gdy sie stalo w kolejkach po wszystko, ale w sklepach nie bylo wtedy nic. Jako mala dziewczynka, wstawalam o 4-tej nad ranem, aby wystac 1/4 kostki masla, bo moj brat byl maly i ja w ten sposob chcialam pomoc swojej mamie. Ale za zabawkami? To juz mi sie w glowie nie miesci.
Im dluzej tutaj mieszkam, mam mniejszy szacunek dla tego narodu. Przepraszam, moze nie powinnam tak pisac, ale taka jest prawda. Wartosci moralne, rodzinne  i jakiekolwiek inne sa praktycznie zerowe. Black Friday stworzyl okazje do nowej zabawy, zawodow. Zawodow typu, kto co kupil i czyja jest najnizsza cena. Nie jestem milionerka i nie rozrzucam pieniedzy na prawo i lewo, ale dla mnie ten po-thanksgiving-nowy dzien jest poprostu jest czyms niskim i ponizajacym. To nie tylko pod tym jednym sklepem z zabawkami byly kolejki. Pod innymi ludzie rozbiajli namioty dzien wczesniej. Czasami mysle, czy jesli moje dziecko dostanie nowy komputer, telewizor do pokoju, gry komputerowe, nowe zabawki bedzie lepsze i madrzejsze? Jesli tak, to moze w nastepnym roku i ja sie ustawie z namiotem pod jednym ze sklepow.
Ale ja i tak wole, aby moje dzieci spiewaly piosenki (z regoly po polsku), rysowaly, malowaly i czytaly ksiazki, czy tez byly poprostu ze mna. A ja z nimi moge ogladac po raz kolejny "Piekna i Bestie" czy tez "Zaplatani".

Wednesday, November 23, 2011

VERVACO 45.087 - KONIEC

Udalo mi sie!!!! Obrazek skonczony. Pozostalo mi jeszce tylko wyprac i oprawic. Zramka poczekam do piatku, bo w sklepach bedzie szalenstwo obnizkowe, to przy okazji i ja skorzystam.

THANKSGIVING

I kto by w to uwierzyl, ze juz Thanksgiving!!!! A to znaczy, ze Boze Narodzenie juz za rogiem.
Ale zanim to nastapi, chcialabym wszystkim zlozyc serdeczne zyczenia z okazji Swieta Dziekczynienia.
Mieszkajac w Stanach, powoli staje sie to i rowniez moja tradycja, ktorej raczej w domu nie obchodzimy. Dopoki moje dzieci, nie beda chcialy miec zastawionego stolu w swiateczny czwartek, pozostanie tak jak jest.
A poza tym, aby swietowac przy stole, trzeba lubic potrawy tego swieta, a moja rodzinka jest typowa polska rodzina, czyli pierogi i schabowy.
Moj pierwszy dziekczynny obiad byl raczej niewypalem. Kupila ksiazke z tradycyjnymi potrawami na ten dzien w sklepie specjalizujacym sie dobrej jakosci dodatkami kuchennymi (sklep jest super) - William-Sonoma. Latalam po sklepach w poszukiwaniu wszystkich skladnikow. Wszystko zostalo przygotowane wedlug instrukcji i wygladalo dokladnie jak na zdjeciach, ale......No wlasnie, to ale.....Wszyscy zaproszeni goscie byli Polakami z Polski z typowo polskimi tradycjami i smakiem. Po odejsciu od stolu, nie bylismy przejedzeni, to fakt. Slodkie ziemniaki i nadziewana dynia, nie podeszla nam do gustu. Zupa byla mdla.Staffing (nadzienie) bylo beznadziejne i bez smaku. A indyk? Troche za suchy. Cale szczescie, ze na stole zlalazly sie zwykle polskie ziemniaki puree.
Pare lat pozniej, podpatrzylismy Marthe Stewart i od tamtej pory moj maz przygotowywal indyka wedlug przepisu chefa kuchni (jak sie nie myle, Francuza) Todda English. Wszyscy go uwielbiamy. Jest przepyszny. Jesli ktos ma ochote na indyka inaczej tutaj mozna znalezc oryginalny przepis
Ale to wszystko bylo zanim urodzilam swoja mlodsza corke i zaczelam pracowac na pelny etat. A oprocz tego dodatkowo pracuje w Thanksgiving i dlatego obiad odkladamy na inna okazje. Tylko, ze potem nikt juz nie pamieta o indyku i o zapelnionym jesiennymi smakami stole. Czekamy na Boze Narodzenie.

Friday, November 18, 2011

VERVACO 45.087

Musialam odstawic wszystkie SAL-e i zabrac sie za metryczke. Termin, jak juz kiedys wspomnialam, to 2 grudnia. Pozostalo mi zaledwie dwa tygodnie. Niecale dwa tygodnie. I do tego cala masa obowiazkow.
Zaczelam obrazek 13-go listopada. Jak na tak krotki czas, to calkiem sie postaralam.
Trzymajcie za mnie kciuki.
A teraz lece, aby postawic pare krzyzykow do kolekcji.

Sunday, November 13, 2011

SWIATECZNE SAL-e

Poniewaz ostatnio nie za czesto mialam czas za zabawe z komputerem i wstawianie postow. A teraz nadrabiam zaleglosci.
Zaczne najpierw od SAL-u Swiatecznego 2011.
Na razie zostanie tak jak jest, bo trzeba nadrobic inne zaleglosci, o ktorych bedzie innym razem.
Kolejne dwa SAL-e sa ze stron francuskich. 

 Pierwszy jest u Manue. Sklada sie z trzech czesci. Pierwsza musi byc skonczona do 15 listopada.

I na koncu zostal mi jeszcze mini-SAL u Lili.HR.






Friday, November 4, 2011

WYGRALAM CANDY

I do mnie sie usmiechnelo szczescie. Wygralam candy u Eli (eka72).  A nagroda byl sliczny, recznie wykonany  komplecik z koralikow - kolczyki i wisiorek.
Losowanie odbylo sie 22-go pazdziernika., a dzisiaj zglosilam sie na poczte po przesylke.
I oto, co znalazlam w kopercie:
Sliczna karteczka z gratulacjami wygranej,
 pudeleczko ozdobione kwiatuszkiem frywolitkowym
 a w srodku, te oto cudenka
 i male przyblizenie

Moje dziewczyny ostrzyly sobie zeby ma nowe cudenka, ale beda musialy obejsc sie smakiem. Komplecik jest moj.
Elu dziekuje ci serdecznie. Kolczyki sa przepiekne!!! Sa ladniejsze niz na zdjeciu, ktore zamiescilas na swojej stronie.

Wednesday, November 2, 2011

JESIENNA DEKORACJA

Mialam juz dawno pochwalic sie rosnaca dekoracja w kuchni. Sama sie jakos zrobila. Z dnia na dzien powoli nam sie rozrosla. Zaczelo sie tak niewinnie. Znalazlam w sklepie "szklarnie". Przez dlugi czas stala sobie w kaciku i sie kurzyla. Az ktoregos pieknego razu zaczelysmy wkladac do niej rozne rzeczy: 
-troche suchych hortensji i galazek z dekoracyjnymi jagodkami
-pare kolorowych mini dyn, ktore nazbieralysmy na farmie 
-pare zoledzi
-znalazlysmy na strych starego malego stracha na dachu

 -a gdy  zaczal sie w szkole sezon na robotki jesienne, nasza kolecja powiekszyla sie o pare pajakow, dwie pajeczyny, pare kolejnych robakow

 -w tamtym roku znalazlam na internecie dynie z materialu (chyba to byla strona looki), ktore chcialam bardzo zrobic, ale o nich zapomnialam. W tym roku Martha Stewart przypomniala mi o nich w swoim mailu. Tym razem udalo mi sie! Uszylam az 4 z czego jedna zostala w pracy.


A oto i cala dekoracja. Mam nadzieje, ze sie wam podoba.

Tuesday, November 1, 2011

HALLOWEEN 2011

I w koncu sie skonczyl dzien slodycza. Nie przepadam za tym amerykanskim swietem, ale skoro jest, to juz niech bedzie. Odkad przyjezdza do mnie kolezanka z dziecmi, zupelnie Halloween przestalo mi przeszkadzac. Spedzilysmy ponad 3 godziny na zewnatrz, chodzac od drzwi do drzwi. Dzieci mialy radoche, a my mile towarzystwo. A po sobotniej zawierusze, to i piekny wieczor mialysmy.
Najwazniejsza rzecza dla naszych dzieci nie byly slodycze, ale  stukanie do kazdych drzwi na osiedlu.




 Nasze dzieci nie sa wielkimi milosniczkami cukierkow, wiec problemow z nadmiarem ich  jedzenia nie bylo. Przeciwnie, same pomagaly nam porozdzielac je na rozne kupki, co zostaje, co idzie do innych. W sumie w domu zostala niewielka ilosc czekoladowych cukierkow, ktorych milosnikiem jest moj maz i on zapewne pochlonie je wszystkie w bardzo krotkim czasie.
To tylko niewielka czesc uzbieranych cukierkow przez nasze dzieci.