Zawirowanie przedswiateczne u mnie w tym roku zaczelo sie jekis dwa tygodnie przed Swietem Dziekczynienia. W pracy mielismy impreze swiateczna i mialam przygotowac jedno danie i 12 czekoladowych choinek o czym juz pisalam.
Czekolada lala sie strumieniami. Przerobilam ponad 23kg czekolady na 50 lizakow i 39 choinek
i zeby tego nie bylo przypadkiem za malo ponad 120 cukierkow
Do tego doszly choinki na prezenty, ktore juz (poczatki) pokazywalam. Pialam o nich przed chwila na blogu Sal-owym, wiec nie bede sie powtarzac tylko wstawie zdjecia.
Jeszcze jako dodatek dekoracyjny mego domu
i zapakowane
i kazde z osobna
W tzw. miedzyczasie musialam zrobic uszy baranka dla mojego dziecka na szkolne przedstawienie. Probowalam znalezc cos w sklepach, ale wszyscy na mnie sie patrzyli jak na wariata, o przeciez nie jest to Wielkanoc. Nie mialam innego wyjscia jak zabrac sie za nie sama. I oto efekt mojej pracy.
Z przodu
i z tylu
Wydaje mi sie, ze wyszly troche za duze. Rychlo w czas, jak to mowi moja babcia, zorientowalam sie w ich rozmiarze.
Byla tez i bizuteria, ale nie wiem czy moge pokazac swoje zdjecia. Nadal nie nauczylam sie ich pstrykac, ale co tam....Mam nadzieje, ze mi wybaczycie jakosc zdjec.
Kilka par na "zbiorowym zdjeciu"
Dla mojej siostry, o czym ona nawet nie wie
dla Karolinki
Prezent urodzinowy dla corki mojej kolezanki, Diany
Jeszcze mi zostal do pokazania niedokonczony SAL francuski i komplet dla Kasi robiony na drutach, ale to juz jutro....