Wieki temu zamierzalam sie nauczyc frywolitki i jakos mi sie nie udalo. Wlasciwie, to nauczylam sie sama frywolitki na igle, ale mi chodzila frywolitka czolenkowa. Ciagle marzylam, ze sie jeszcze naucze i na marzeniach wlasciwie pozostalo. Az do pewnego, milego dnia. Usiadlam przed komputerem i tak dlugo probowalam, az mi cos wyszlo. Poczatkow nie bede pokazywac, bo nie ma co. Zreszta sama nie wiem czy ich juz nie wyrzucilam.
Dla praktyki w tzw. miedzycasie, frywolitkuje kwiatki. Rozne kwiatki, jakie przyjda mi do glowy. Troche sie ich nazbieralo i pare nowych lezy w szufladzie. Co z nimi teraz zrobie? Moze wykorzystam je do ozdobienia czarnej torebki. Ale na razie bede w "wolnym" czasie je produkowac/
Pare przyblizen........
A to miala byc renulkowa gwiazdeczka, ale zapomnialam o niej/
Piękne frywolitkowe kwiatki. Pozdrawiam:)
ReplyDeletejestem pod wrażeniem :)
ReplyDeleteja tez marze o tym żeby się nauczyć frywolitki :) nadchodzą długie wieczory wiec może uda mi się zrealizować moje plany :)
Calkiem mi dobrze idzie. Ostatnio zabralam czolenko ze soba na rowerowy spacer. moje dziewczyny jezdzily po placu na rowerze, a ja stalam i "dziubalam" kwiatka.
ReplyDeleteJesteś MISTRZ normalnie. Gratuluję :)
ReplyDeletePodziw wielki i pokłon! Bardzo ładnie i szybko zaskoczyłaś z frywolkami!
ReplyDeleteAniu, nie tak znowu szybko. Pare lat mi zajelo, aby sie za nie zabrac.
ReplyDeleteNo to Bogu dzięki, jeszcze może i na mnie pora przyjdzie!
ReplyDeleteFajnie wyglądają takie liczne kwiatki razem :o)
ReplyDeleteTeż mam masę różnych takich, które nie mają jeszcze zastosowania.