Tuesday, December 1, 2015

ŚWIĘTO DZIĘKCZYNIENIA

I się nie zdarzyłam obejrzeć, a dzień indyczy się skończył. Czas zasuwa coraz szybciej, chociaż też i wiele rzeczy się wydarzyło, które pochłaniają całą masę czasu. Od września zaczęłam uczyć jako adiunkt w college, w którym pracuje. Wydawałoby się, że jeden dzień w tygodniu i do tego jeden przedmiot, to będzie pestka. Pewnie! Z ta różnicą, że ją nigdy tego nie zrobiłam i to w dodatku w innym języku niż mój własny. Do każdych zajęć przygotowuję się podwójnie. Czy mi wychodzi? Nie mam pojęcia. Sama jestem ciekawa. 17 grudnia są ostatnie zajęcia. Trzynaście kciuki.
Muszę się również pochwalić, że moje dziecko dostało się do teatru i będzie grało w przedstawieniu "Miracle on 34th Street". Czy się cieszę? I to bardzo, ale za to słono płacę. Codziennie muszę ją zawiesić i przywieść. I byłoby to takie męczące, gdyby nie to, że dzisiaj ma próby do 23-ciej. A moje dziecko nie jest przyzwyczajone do tak długiego siedzenia. I do tego musi wstać o 6-tej rano. Dobrze, że to jeszcze tylko parę razy. A potem już tylko przedstawienia i koniec.
Ale nie o tym miałam pisać.  Już tak dawno mnie tu " robótkowo" nie było, że nie wiem od czego zacząć. Nie wiem czy będę nawet w stanie to wszystko nadrobić. Ale zanim to nastąpi, muszę się pochwalić (na prośbę mojej siostry) naszymi (dzieci mi w tym pomagały) robótkami czwartkowo-piątkowymi.
Kasia znalazła na Pinterest gnoma, który jej się bardzo spodobał. Tak mi truła głowę, że zrobiliśmy jednego, a potem kolejne 11.


Nie wiem czy zauważyłyście, ale każdy gnom dostał swoje imię. Kasia bardzo chciałaby je wszystkie zatrzymać, ale 10 z nich będą prezentami dla pań z mojego kółka charytatywnego.
Przygotowałyśmy również kartki świąteczne dla dzieci z amerykańskiej szkoły od dzieci z polskiej szkoły. Zostały tylko życzenia do napisania.
 W woreczku jest ich 40-ci.O:-)

No comments:

Post a Comment