Muszę się również pochwalić, że moje dziecko dostało się do teatru i będzie grało w przedstawieniu "Miracle on 34th Street". Czy się cieszę? I to bardzo, ale za to słono płacę. Codziennie muszę ją zawiesić i przywieść. I byłoby to takie męczące, gdyby nie to, że dzisiaj ma próby do 23-ciej. A moje dziecko nie jest przyzwyczajone do tak długiego siedzenia. I do tego musi wstać o 6-tej rano. Dobrze, że to jeszcze tylko parę razy. A potem już tylko przedstawienia i koniec.
Ale nie o tym miałam pisać. Już tak dawno mnie tu " robótkowo" nie było, że nie wiem od czego zacząć. Nie wiem czy będę nawet w stanie to wszystko nadrobić. Ale zanim to nastąpi, muszę się pochwalić (na prośbę mojej siostry) naszymi (dzieci mi w tym pomagały) robótkami czwartkowo-piątkowymi.
Kasia znalazła na Pinterest gnoma, który jej się bardzo spodobał. Tak mi truła głowę, że zrobiliśmy jednego, a potem kolejne 11.
Nie wiem czy zauważyłyście, ale każdy gnom dostał swoje imię. Kasia bardzo chciałaby je wszystkie zatrzymać, ale 10 z nich będą prezentami dla pań z mojego kółka charytatywnego.
Przygotowałyśmy również kartki świąteczne dla dzieci z amerykańskiej szkoły od dzieci z polskiej szkoły. Zostały tylko życzenia do napisania.
W woreczku jest ich 40-ci.O:-)
No comments:
Post a Comment