Sunday, June 26, 2011

SPECJALNE ZAMOWIENIE

Rok temu, moje wowczas siednioletnie dziecie narysowalo mi rysunek i powiedzialo mi, ze chcialaby miec wlasnie taka sukienki i to koniecznie w zielonym kolorze. Probowalam jej wytlumaczyc, ze niestety daleko mi do krawcowej, ale ona sie uparla. Obiecalam jej zielona sukienke, ale niestety nie bedzie przypominac tej z rysunku. 
Troche sie ociagalam, jesli mozna powiedziec, ze rok to tylko troche, i zabralam sie za obiecana zielona sukienczynke. Gora ma byc zrobiona na drutach z wplecionymi koralikami. 
 Koraliki sa bardzo zblizone do koloru wstawki na materiale.

 Material kupilam w sklepie indyjskim. Kolor na zdjeciu niczym nie przypomina koloru materialu, ale nic na to nie poradze, ze nie potrafie robic zdjec. Musicie mi uwierzyc na slowo. Material ma byc zlozony na polowe, zmarszczony i przyszyty do gory. Mam cicha nadzieje, ze moja maszyna sie na mnie "odbrazi" i sama bede mogla uszyc spodniczke. Jesli nie, zaniose do krawcowej.
 Kiedys, bardzo dawno temu, zrobilam swojej siostrze kolczyki, ale jakos dziwnym zbiegiem okolicznosci nigdy nie udalo mi sie ich wyslac. Dorobilam jeszcze dwie pary i w czwartek NA 100%  poleca do Polski.

Wednesday, June 15, 2011

LONGWOOD GARDENS PONOWNIE

Musialam wziasc przymusowy urlop. Moje dziecko skonczylo w piatek szkole, a do kolonii jeszcze dwa tygodnie. I co tutaj z nia zrobic? Babcie i ciocie w Polsce, a znajomych nie moge za mocno obarczac, wiec przez tydzien siedze z dziecmi w domu, a w nastepnym bede sie ze starsza ciagac do pracy. Dobrze, ze moj szef bedzie juz nieobecny przez nastepne dwa miesiace.
No tak, ale przez ten tydzien musze czyms zajac dzieci. Wczoraj bylam w parku i na placu zabaw oraz na basenie, a dzisiaj sie wybralysmy do Pensylwenii do Longwood Gardens. Przecudowne miejsce!!! Szkoda, ze tak daleko ode mnie. Jakies 160km w jedna strone.
Pogoda byla cudowna. Wlasnie taka, jaka mozna sobie wymarzyc do chodzenia po parku. Swiecilo sloneczko od czasu do czasu i wial mily wiaterek. Zas z drugiej strony (czy zawsze musza byc dwie strony?) nie byl to odpowiedni czas do odwiedzenia tego wlasnie parku. Roslinki wiosenne juz przekwitly, a letnie jeszcze sie nie pokazaly, ale i tak warto bylo.
Na dowod tego zarzuce was zdjeciami.
Zacznijmy od domu wlasciciela parku - pana du Ponta. Pierwsze zdjecie to miejsce do przechowywania naczyn i sejf na srebra. Pod spodem z lewej strony znajduje sie elektryczna suszarka do recznikow (okolo 1930 roku). A z prawej strony czesc paleniska.
A to jedno z drzew, ktore dopiero dzisiaj wpadlo mi w oko. Nazywa sie Princess Tree (Drzewo ksiezniczka). Charakteryzuje sie liscmi w ksztalcie serca.
 Moje dziewczynki karmily rybki.
 Hibiskusow bylo co niemiara, ale te kolory przykuly moja uwage.
 A czy znacie ten kwiatek? Nazwy nie pamietam, ale pamietam, ze przed moim wyjazdem z Polski byl popularnym doniczkowym kwatkiem urodzinowym. Woda w srodku kwiatka utrzymuje sie caly czas i dzieki temu ma caly czas wilgoc. A kwitnie na niebiesko.
 A oto male cudenka. Wygladaja jak sztuczne miniaturki. A jednak prawdziwe. Niektore datuja sie na 1910 rok.
Na zdjeciu jest drzewko granatu z owocami z 1910, a na drugim - wiaz chinski z 1929
Nie moglam sie oprzec, aby nie pokazac azalii bonzajka. Ja nie moglam wychodowac malego, zwyklego krzaczka, a tu prosze miniaturka.
 Wiszace cudnosci.
 Drzwi obrosniete "pasozytami"
 Na drugim zdjeciu jest kwitnacy kaktus.
 A to park lilii wodnych. Po raz pierwszy mialam okazje, aby powachac lilie wodna. Zapach niezapomniany - miodowo -ananasowy. Na ostatnim zdjeciu sa liscie lotosu z paczkami kwiatowymi.
 Owoce jednej z palm.
 Moje ulubione miejsce. Kacik wisteriowy. Chociaz wisteria dawno juz przekwitla, to alejka ma nadal swoj urok.
 Hortensja z liscmi w ksztalcie lisci klonowych.
 To miejsce mnie zauroczylo. Przypomina mi laki w Polsce.
 Ostatnie spojrzenie na park.
 Jadac pierwszy raz do tego parku, mozna bylo spotkac mase starych domow i farm. Wiekszosc z nich juz nie istnieje, a jesli juz to sa opuszczone. Jak to wlasnie:
Mam nadzieje, ze was nie zanudzilam......

Saturday, June 11, 2011

KURY NA ZERDZI - CZESC 2 i OSTATNIA

I sie udalo!!!! Nie wiem co sie ze mna dzieje, ale nie mam sily na wieczorne robotki, a innego czasu na nie juz nie mam. Walczylam ze snem i z zamykajacymi sie oczami i wygralam. Obrazekwraz z wypraniem i wyprasowaniem  skonczylam o drugiej nad ranem. Z rana pozostalo mi tylko wlozyc do ramki i zapakowac. 
Wedlug relacji mojego dziecka, pani sie bardzo podobal podarek i to mi wystarczy.




I efekt koncowy.......

Tuesday, June 7, 2011

KURY NA ZERDZI

Po powrocie z wakacji ogarnelo mnie straszne robotkowe lenistwo. Przez dwa tygodnie nie zrobilam ani jednego oczka na drutach czy szydelku, ani jednego krzyzyka, ani nie nawloklam jednego koralika. A o ksiazkach nie wspomne. Gapilam sie wieczorami w telewizor jak sroka w gnat. Musialam sie troche przebudzic, jak Kasia przyszla do mnie i powiedziala, ze musimy pomyslec o prezencie dla pani na koniec roku. Wtedy sie dopiero obudzilam!!!!! Przeciez zapomnialam o kurach dla wychowawczyni. Po dokladnym obejrzeniu schematu, stwierdzialam, ze nie bedzie tak zla i moze uda mi sie go skonczyc na czas.
Pomimo uciekajacego czasu, ja nadal sie obijam.
A do piatku tak niedaleko......

Sunday, June 5, 2011

DISNEY WORLD

Chyba zrobilam najlepsza rzecz pod sloncem, zabierajac dzieci do Disney World w zamian za impreze komunijna. Pewnie, ze chcialabym sie podzielic ze wszystkimi swoja radascia i chcialabym, aby wszyscy odczuli moja dume i szczescie, ze moje dziecie przystapilo do Pierwszej Komunii. Niestety stalo sie inaczeji nie zaluje tego. Spedzilysmy cudowne cztery dni na Florydzie. Bylysmy w czterech parkach i przede wszystkim mialysmy cudowna pogode. Warto bylo pojechac, nawet gdy musialam stac dwie godziny w kolejce po zrobienie zdjecia z Repanzel. Bylysmy juz zmeczone i chcialam zrezygnowac, ale dobrze, ze nie zrobilam tego. Te dwie godzinyzostaly szybko zapomniane, gdy spojrzalam w szczesliwe oczka Kasi. Byla w siudmym niebie.
Animal Kindom byl pierwszym naszym parkiem.
The Holywood Studios bylo naszym drugim celem.
 Czwartek spedzilysmy w Magic Kingdom. Rzeczywiscie ten park jest pelen magii. Udalo nam sie zobaczyc parade elektryczna i cuuudowne fireworki.
 A dla tego zdjecia stalysmy dlugoooo w kolejce.
Ostanich pare godzin poswiecilysmy na Epcot. 
  Niestety wakacje sie skonczyly i wrocilysmy do rzeczywistosci. Kasia musiala nadrobic zaleglosci, a ja wrocic do pracy.




Saturday, June 4, 2011

WSPOMINKI POKOMUNIJNE I SZAL

Komunia sie skonczyla i wakacje rowniez.

Nie wiem co to znacza nerwy zwiazane z komunia, bo ich tak naprawde nie mialam. Wydaje mi sie, ze rodzice bardziej przezywaja i denerwuja sie impreza komunijna niz samymi uroczystosciami w kosciele. Jak wczesniej pisalam, Kasia nie miala imprezy, zaprosilismy tylko jej chrzestnych do restauracji na obiad i tak sie zakonczyl ten swiety dzien.
Sama uroczystosc byla sliczna i bardzo uroczysta. Kazda rodzina miala wyznaczona lawke przy pomocy banerka, o ktorym pisalam juz wczesniej. Tak, ze nie musielismy szukac miejsc. Rodzice mogli robic zdjecia swoim pociechom, ale tylko z miejsca, co bylo rowniez ogromnym plusem, bo dzieci nie byly rozproszone i nie szukaly swoich rodzicow po katach. Ale udalo mi sie zlapac ujecie jak moja corcia przyjmuje komunie.
Nastepnego dnia, dzieci, ktore przyjmowaly po raz pierwszy komunie, koronowaly (a wlasciwie jedna dziewczynka)  Matke Boska. Nie wiem czy gdzies jeszcze istnieje taka tradycja, ale mi sie ona podoba. Dzieci maja okazje publicznie pokazac sie w swoich pieknych strojach. Tutaj niestety nie ma bialego tygodnia.
Musze sie jeszcze pochwalic, ze chociaz nie mialam za duzo czasu, udalo mi sie skonczyc szal dla mojej komunistki i jestem dumna ze swojego blokowania. Robilam to po raz pierwszy w zyciu i nie odstraszylo mnie to za bardzo. Zaczelam rowniez drugi szal dla mlodszej corki, ale tego nie udalo mi sie skonczyc. 
I co nie wyglada az tak zle. Prawda? Kolorystyka sukienki i szala jest inna, ale nie az tak bardzo jak myslalam.
Obrazki, ktore robilam, udalo mi sie je oprawic i sprawily wielka radosc mamusiom obdarowanych.